poniedziałek, 27 października 2014

Zwiastun

Hejcia! Dzisiaj przychodzę do was z zwiastunem opowiadania, dziękuję Nat x która wykonała dla mnie ten zwiastun! Mi się osobiście bardzobardzobardzo podoba, jest taki jak go sobie wyobrażałam! Od pierwszego obejrzenia go zakochałam się w nim! A teraz wy go oceńcie! Piszcie w komentarzach co o nim sądzicie! A teraz zapraszam do oglądania ! :D

https://m.youtube.com/watch?v=2vGLVaIe3L0

środa, 22 października 2014

Rozdział 3

Chanel's POV:

- Jezu! Chan ile ty możesz łazić po tych sklepach?! - zapytał się bardziej twierdząc poirytowanym głosem.
- Hahahahah, mogę tak do końca życia chodzić, oglądać i kupować! A co nie podoba Ci się coś? - zapytałam
- Nie no jest wszystko super kocham zakupy i ciuchy! - zaczął gadać jak nad pobudzona 15-latka oczywiście z sarkazmem, ja się już tylko śmiałam a on mi powiedział tylko jedno jedyne słowo "nie" i poszliśmy dalej w dżungle handlową.

*2,5 godziny później*
Bardzo dobrze się bawiłam na tych zakupach, tylko gorzej z Niall'em, biedactwo, albo i nie dobrze mu tak, ma za swoje, powinien obwiniać sam siebie. Chociaż w pewnym momencie mu się podobało, a dlaczego? Bo byliśmy w sklepie z bielizną damską, a ja musiałam przymierzyć to i owo, więc ten zboczeniec musiał wejść mi do przymierzalni, ponieważ nie chciałam do niego wyjść i mu się pokazać, a w innych sklepach, było odwrotnie. Debil po prostu. Teraz jesteśmy w Starbuck'u na kawie i pyszniutkim ciastem tak zwaną - pianką - składającą się z głównie soczystych truskawek. Mniam! 
- Smakuje? - zapytał chłopak 
- I to jak! A tobie smakuje? - odpowiadając mu zakończyłam moje pożywienie 
- Też, jest pyszne! - powiedział entuzjastycznie 
- Dobra czas się zbierać, bo jest - sprawdziłam na iPhonie godzinę - 19.52?!
- O kurde, to ile my tu siedzimy? - zapytał 
- Poczekaj! O dziewiątej dowiedziałam się że nie mam telefonu, a o 10 już byliśmy pod galerią zahaczając o piekarnie po jedzonko na śniadanie. Czyli można powiedzieć że jest 20. Wiec 20 - 10 = 10. O to grubo 10 godzin. - odpowiedziałam głośnie myśląc, a Horanek zwijał się ze śmiechu na swoim krześle. - Ej, co Cię tak śmieszy? - zapytałam zdezorientowana
- Z Ciebie! Hahahaah - nie mógł się opanować - Czasami nie myślałaś, że za głośno myślisz i to dosłownie? - zapytał przez śmiech.
- Ha ha ha ha, zabawne - odpowiedziałam poważnie i z oczywiście z poważną miną.
- No weź nie obrażaj się na mnie! - powiedział pan H.
- Wracamy już do domu. - zadecydowałam nie zważając co on powiedział.
- Też tak myślę. - przytakną mi i ruszyliśmy z kawiarni zabierając moje całe zakupy, a uwierzcie było ich tam masa.
- Nogi mnie bolą! - zaczęłam marudzić w połowie drogi do samochodu Niall'a
- Mnie też bolały jak chodziliśmy po tych...tych...szmateksach! To było straszne! NIGDY więcej już tam nie pójdę do tej dżungli! - wykrzykną tak głośno, że aż ludzi zaczęli się na nas patrzeć jak na parę debili z jakiejś wsi.
- Serio, serio szmateksy?! To się nazywa sklepy z odzieżą, boże ratujcie mnie! - Mówiąc ostatnie zdanie popatrzyłam w niebo oczekując na jakiś cud? Tak na jakiś cud!
- Wystarczy Niall, ale jak wolisz mogę i być twoim własnym bogiem, nałogiem od różnych spraw! - Powiedział to unosząc i opadając brwiami, pokazującymi o co chodzi.
- O nie, co to to nie! Ja zostanę przy tym Boże u góry. - Zaśmialiśmy się razem nie zauważając naszego pojazdu, a właściwie nie naszego tylko chłopaka o blond grzywie
Po pewnym czasie byliśmy już pod domem, wyciągneliśmy moje nowe skarby. Wchodząc do domu o male co bym nie wywaliła się, a chłopaki gdy tylko usłyszeli huk zjawili się wszyscy obok nas jak na jakąś komendę. Muszę przyznać, refleks mają niezły. Ni stąd ni zowąd zaczęli się z nas śmiać, jakaś patologia w tym domu. Ehhh, co zrobisz? No, nic nie zrobisz.
- Niall'uś kochanie jak było na zakupach? - zapytał żartobliwie Jake, a potem wszyscy się zaczęli śmiać. tylko Niall'owi nie było do śmiechu.
- Ty Jake'uś nie śmiej się tak bo ty zaraz polecisz na 10-godzinną wycieczkę do szmateksowej dżungli handlu. - Tym razem było na odwrót Niall i my się zaczęliśmy się śmiać, a Jake'owi nie było do śmiechu.
- Chłopaki, byście zanieśli te rzeczy do jakiegoś pokoju w którym mam spać, a ja zrobię jakąś kolacje.- zapytałam, a oni tylko przytaknęli, natomiast ja ruszyłam w stronę kuchni z zamiarem zrobienia kolacji. Wymyśliłam, że zjemy jajecznice. Po 15 jajecznica była gotowa do konsumowania. 
- Chłooopaki! - krzyknęłam, aby ich zawołać do jadalni, po paru sekundach byli już przy stole.
-Smacznego! - powiedziałam
- Dziękujemy! - powiedzieli wszyscy na raz, a ja skierowałam się na górę.
- A ty nie jesz? - zapytał Sam
- Nie, nie mam ochoty. A właśnie, gdzie jest mój pokój? 
- Drugie drzwi od prawej - odpowiedział mi na moje pytanie Georgy.
- Dzięki! - uśmiechnęłam się do nich i skierowałam się do mojego nowego pokoju.
Jak mną pokierował Geo otworzyłam drugie drzwi od prawej i zobaczyłam przepiękny pokój w kolorystyce beżowej. Bardzo mi się on podoba i jest w 120% trafiony, zrobiony jak by dla mnie. Rzuciłam się na miękkie łóżko, nie zważając na zakupy. Nie zauważyłam kiedy ogarną mnie błogi i upragniony sen.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto jest rozdział 3! Wiem musiałyście dość długo czekać, ale wiecie lepiej później niż wcale! Obiecuję, że następny będzie o wiele wiele szybciej! Jeszcze raz dzisiaj dziękuję za komentarze, pod rozdziałami. Kocham was! <3

Pamiętaj!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ  




Wiadomość + podziękowania

Hej, hej, jak już zobaczyłyście po tytule posta, mam super wiadomość! Już dzisiaj prawdopodobnie bedzie rozdział 3, kochani! Jeszcze bardzo bardzi chciałabym podziękować za komentarze, ja tak wchodzę sobie na bloga i patrze 7kom pod ostatnim rozdziałem! Nie wiecie jakie szczęście do mnie dopłynęło! Pamiętajcie już w każdej chwili może się pojawić następny rozdział! Kocham! <3

czwartek, 16 października 2014

Przepraszam!

Przepraszam! Przepraszam! I jeszcze raz przepraszam! Miałam dodać rozdział w tamtym tygodniu, ale byłam tak zabiegana, wiecie sprawdziany, lekcje itp. Postaram się dodać rozdział w najbliższym czasie! :*

wtorek, 7 października 2014

Rozdział 2

Chanel's POV:

Przetarłam swoje zaspane oczy i przeciągnęłam się, a na końcu ziewnęłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym spałam i stwierdziłam, że to jest  ten sam pokój w którym rozmawiałam z tą niebezpieczną bandą kolczykową. Wstałam powoli z wygniecionego pod ciężarem ciała miejsca, z dwoma "misjami". Pierwszą - rozprostować porządnie nogi, drugą - znaleźć jakąś łazienkę i jakąkolwiek żywą duszę. Gdy wykonałam moje zadanie numer jeden, i poszłam w poszukiwania kogoś. Trafiłam dziwnym sposobem do kuchni, gdzie spotkałam kwartet kolczykowy. Nie zastanawiając się usiadłam na jednym z miejsc przy okrągłym stole zwracając na sobie całą ich uwagę. Byłam sfrustrowana. Ale to nic nie mogę tego pokazywać! Upomniałam sobie znowu te zdanie i głośno westchnęłam. Chcąc się więcej dowiedzieć o tym wszystkim, co i jak.
- To może zaczniemy od przedstawienia się? - Powiedziałam spokojnym głosem
- Ok. Ja się nazywam Georgy Morgan! - Powiedział entuzjastycznie o intensywnie czekoladowych oczach.
- Ja się zwę Jake Longslider pani śliczna! - Uśmiechną się do mnie zalotnym uśmieszkiem, który mi się spodobał, boże święty co się ze mną dzieje?! Dobra nie ważne jedziemy daalej
- Sam Devon do pańskiej usługi madam. A na koniec nasza wisienka na ciastku czekoladowym! - Śmiesznie popukał rękoma o stół tak jakby na bębnach.
- Wiesz....Najlepsze zawsze na koniec! A ja się nazywam Niall Horan, kochanie. - Uśmiechał się przy swojej wypowiedzi.
- Miło czy nie miło was poznać? A ja się nazy... - W połowie mojej wypowiedzi przrwał mi Jake, tak? Tak, Jake!
- Tak, tak wiemy nazywasz się Chanel Nicole Black masz 19 lat i  mieszkasz w północnym Londynie- powiedział pewnie Jake. Ale z kąt oni o mnie tyle wiedzą, co?!
- Ale skąd to wiecie? - Zapytałam zdziwiona
- Od Dylana - Odpowiedział bez uczuć Sam
- Kogo? - Zdziwiłam się bo nie byłam w temacie
- No od takiego gościa który kazał nam cię porwać, mówi "Z tej dziewczyny będzie niezła laska z niezłą bronią i czarnym ferrari!" - Zaśmiał się, a mnie nie było w ogól do śmiechu
- Nie śmieszne. - Powiedziałam z wyrzutem, a oni mieli jakiś napad śmiechu, a jak to ja zawsze muszę palnąć coś głupiego, gdy uspokoili się troszkę - A on chce mi to zafundować? - Zapytałam ciekawa, a oni znów zaczęli się chichrać, ale tym razem wszyscy już leżeliśmy na podłodze ze śmiechu. Jednak nie są tacy źli pomimo, że mnie porwali, a może i dobrze, że to zrobili? Nie wiem.
Po tym jak już na serio serio się uspokoiliśmy usiedliśmy na swoich starych miejscach. Następnie zapadła niezręczna cisza, która była bardzo niekomfortowa i chciałam ją za wszelką cenę zakończyć!
- No chłopaki! Jak już tu jestem to opowiedzcie mi w ogóle po co tu jestem? - Zapytałam od tak
- Jak już zdążyłaś wysłuchać cytatu, którym zapoczątkował nam Dylan o tym co będzie dalej z tobą czy tego chcesz czy nie. - Zaczął Niall monolog pod tytułem "Co i jak?"
- Więc mamy Cię wyszkolić, żebyś pomagała nam w akcjach, wyścigach i w ogóle, a jak dobrze wszystko sprawnie pójdzie będziesz brała udziały w wyścigach z nami tym swoim czarnym Ferrari. - Uśmiechną się do mnie kończąc swój monolog George.
- Oh nawet nieźle to brzmi! - Powiedziałam, a ich miny wyglądały bardzo zabawnie, gdy to powiedziałam.
- Ty tak na serio? Myślałam, że wpadniesz w jakąś furię gdy się o tym dowiesz a ty "Oh nawet nieźle to brzmi!" - Zaczął zmieniać ton głosu, chcąc przypomnieć mój ton głosu.
- A może mi ktoś powiedzieć która godzina, gdzie jesteśmy, gdzie mój telefon i od kiedy zaczynamy treningi? - Nawijałam jak nakręcona i pełna gotowa do działania, bo jak sobie coś obiecałam na początku, że jutro nie ma już żadnych zasad, tak jak ich nie ma i już nie będzie. Więc czas na zmiany i to od zaraz!
- Jest godzina 16.28 - Odpowiedział patrząc na telefon bardzo podobny do mojego - Jesteśmy w Londynie Centralnym, treningi zaczynamy za 2-3 dni, aaaa twój telefon.. on..tak jakby...puff....nie ma ....to nie moja wina!To jego wina - Wykrzykną ostatnie dwa zdana wskazując na Niall'a, a ja jakby maszyna od razu spojrzałam na niego surowym wzrokiem, chcąc wyjaśnienia. Chyba się zaczął bać bo jego oczy momentalnie się zmieniły, w sam strach. Boże ja jestem taka straszna? Hahaha chyba nie..
-No...no..bo on się wziął i spadł w TAMTĄ noc..ja Ci go odkupię.. - Nie chcąc dalej słuchać jego wytłumaczeń przerwałam mu stertę niezłożonych zdań i nie poukładanych słów
- Okej możesz mi go odkupić i za karę, że rozbiłeś mój telefon pójdziesz ze mną na zakupy, zaraz, znaczy teraz. - Skończyłam dawać mu "karę" i się do niego uśmiechnęłam, a on głośno westchnął
- Uuuu.. stary do się wkopałeś. - Zaśmiał się Jake
- Uuuuu Jake ty zaraz też się wkopiesz! - Tym razem ja się zaśmiałam, a mu mina zrzedła. Po tej scenie pociągnęłam blondyna w stronę drzwi tak mi się wydaje, że tam są drzwi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejcia! Nie myślałam, że ten rozdział "wypłynie" tak szybko, ale jest! I się BARDZO z tego cieszę. Myślę, że następny będzie w piątek lub sobotę. Ale nic nie obiecuję. Już niedługo zwiastun opowiadania robiony przez Nat x z zwiastunowni ( http://dark-trailer.blogspot.com/ ) Miłego czytania! Do zobaczenia! ;*

Pamiętaj!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 1

Chanel's POV:

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu, kiedy potrząsnęłam głową i od razu sobie wszystko przypomniałam. Słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a z nich spływać po brudnej i poszarpanej bluzce. Znajdowałam się chyba w jakimś obskurnym pomieszczeniu. Nie można było tego nazwać nawet piwnicą, a tym bardziej pokojem. Pajęczyny, kusz i brud. To znajdowało się w tym pomieszczeniu. Nie mając już siły położyłam się z powrotem na zimnej podłodze i głośno westchnęłam. Nie minęło nawet 5 minut, a usłyszałam trzask drewnianych drzwi. Dobrze nie widziałam kto to był, ponieważ nie było jeszcze na tyle wystarczająco jasno, bym mogła go ujrzeć. Coś mi mówiło, że to był ten sam koleś co mnie śledził, a następnie z chwycił i wrzucił do van z jego znajomymi, a może i przyjaciółmi. Szybkim ruchem zapalił światło, a ja niczym wilkołak skuliłam się na nadmiar światła. Gdy już powoli przyzwyczajałam się do światła, a on tylko warczał, tym swoim irytującym głosem. Nawet nic nie powiedział a mnie już to zirytowało. Teraz muszę tylko udawać ostrą, chamską i zadziorną. Zamrugałam kilka razy oczyma, a następnie spojrzałam na drugą osobę. Był to blondyn z wieloma tatuażami na całym cielę, kolczykami na łuku brwiowym i na ustach. Aż przeszły mi dreszcze po ciele, gdy usłyszałam pierwsze zdanie z jego ust.
-Wstawaj! - Powiedział blondyn, szybkim głosem
- A co jeśli, nie? - Powiedziałam stanowczo patrząc z "pod byka"
- Chyba nie chcesz, żebym Ci pomógł? - Odpowiedział pytaniem na moje pytanie
- Pff! - Prychnęłam w jego stronę
- Zadziorna, lubię takie. - Powiedział pod nosem i podszedł do mojej osoby już miał mnie złapać tymi swoimi wielkimi rękoma, gdy ja się odsunęłam, a on znowu zrobił krok do przodu w moją stronę, a ja powtórzyłam moją poprzednią czynność, a on swoją i tak jeszcze z dwa razy, "zabawa" trwała by nadal gdyby nie to że plecami dotknęłam zimnej ściany.
- Chyba już się zakończyła ta nasza zabawa w kotka i myszkę. - Uśmiechną się zadziornie, a ja się przeraziłam, ale tego nie okazywałam, tylko też się cwańsko uśmiechnęłam do niego. - No chodź tu mała. - zaśmiał się, a mnie nie było do śmiechu.
Wziął mnie w swoje umięśniona i kierował się w stronę drzwi. Kiedy przekraczał próg pokoju złapałam się za framugę i nie zamierzałam puścić, jednakże on szarpną moim ciałem i nie wiem jak to się stało, że puściłam jedną z części drzwi. Adrenalina w moich żyłach z minuty na minutę rosła coraz bardziej. Przemierzaliśmy tak chyba pół tego domu, aż doszliśmy do salonu, znaczy tak mi się wydawało i chyba dobrze mi się wydawało. Pan blond włosy rzucił mnie na czarny skórzany fotel, ponieważ kanapa była zajęta przez trzech innych ludzi. Pierwszy był to brunet i to bardzo przystojny brunet o czekoladowych oczach, a na jego zgrabnym nosie widniał piercing. Następny z kolei był kolejny blondyn, tylko że on miał wy golone po bokach włosy na bardzo krótko. Na samym końcu był brunet w full-cap'ie z kolczykami w uszach. Normalnie kwartet kolczykowy. Czasami zastanawiam się czemu ja mam humor w nie tym momencie co powinnam. Kiedy zeszłam na ziemię z moich myśli. Zobaczyłam, że cała trójka na mnie patrzy. Troch się speszyłam, nie powiem.
- No co? - Zapytałam speszona
- Nic. - Powiedzieli chórem
- Dobra zachowujecie się jak by się nic nie stało! Po co ja tu w ogóle jestem?! Po co wam ja do życia?! Co?! No odpowiadajcie, a nie?! - Byłam już nieźle wkurzona normalnie jak bym popadła w jakąś paranoje, no ale kto normalny porywa normalnego człowieka, który nic a nic nie zrobił?!
- Kobieto! Ty jesteś jakaś nawiedzona! Co ty jesteś jakaś opentana czy co?! - Też się chyba wkurzył jeden z niech.
- Ja niby jestem jakaś opentana?! Bo to niby ja od tak kogoś porwałam! - Byłam nadal wkurzona
- No sorry musieliśmy, nie było wyjścia. - Powiedział blondyn numer dwa
- Jak to nie było innego wyjścia?! I w ogóle jakiego wyjścia?! - Znów zaczęłam krzyczeć
- Po pierwsze dowiesz się z czasem. A po drugie to nie była nasza decyzja, my mamy wykonać tylko naszą brudną robotę. - Powiedział już spokojny
- Taa, jasne! Mam pomysł! Może od razu dołączę do jakiegoś gangu, a dzisiaj wieczorem chodźmy na NIELEGALNY wyścig! - Powiedziałam zirytowanym głosem z sarkazmem.
- Co do pierwszego to już w nim jesteś. A co do drugiego to jest o 23.30, więc możemy się wybrać w całą piątkę! - Uśmiechną się do mnie tym swoim uśmiechem blondyn numer jeden
- Że kurwa co?! - Teraz nie byłam, wkurzona, ja byłam wkurwiona.
- No tak! - Zaśmiał się brunet z kolczykiem w nosie, a mu zawtórował cały zeespół
- I co was tak śmiesz?! - Krzyknęłam
- Twoja mina! - Zawyli śmiejąc się
- Ha ha ha - Zaśmiałam się ironicznie
- No weź! - Krzykną blondyn numer dwa.
Ja już nic nie odpowiedziałam tylko odwróciłam się do nich plecami i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest i pierwszy rozdział tego opowiadania. Jest trochę krótki, ale postaram się to naprawić przy najbliższym rozdziale. Myślę, że rozdział nie jest najgorszy, ale też nie jest najlepszy. Ale to wy oceniacie, więc bardzo proszę o komentarze. :*

Pamiętaj!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

środa, 1 października 2014

Prolog

Wiecie jak to jest, że znajdujesz się w złym miejscu o niewłaściwej porze? Nigdy nie zapomnę tego dnia, dnia w którym wszystko się zaczęło. Przez przypadek otworzył się sam mój nowy rozdział w życiu, którego za cholerę nie chciałam. 17.05.2011 rok - straszna data, jest to dzień w którym wracałam do domu. Nigdy więcej tego nie zrobię! Może przejdę do konkretów, więc idąc niebezpieczną ulicą wracałam do domu zauważyłam jakiegoś mężczyznę, który za mną idzie już przez połowę drogi. Zaczęłam iść trochę szybszym tempem, ale on też przyspieszył, moja klatka piersiowa wyglądała jak oszalała. Podnosiła się szybko w dół i w górę. W pewnym momencie ten facet do mnie podbiegł, a ja nie zdążyłam już zareagować. Złapał mnie mocna za moje delikatne ręce, że aż syknęłam z bólu przechodzącego po moim całym ciele. Kilka sekund później podjechał czarny van i wysiadło z niego 3 facetów, nie widziałam ich twarzy tak samo jak tego pierwszego. Bardzo się przeraziłam, oni wymienili tylko spojrzenia i wepchnęli mnie do samochodu i ruszyliśmy. Jechaliśmy  już sporo czasu i nie wiedziałam czy minęły już minuty lub godziny, albo minuty i godziny. Nie wiem, ale wiem, że strasznie się ich boję. Bałam się coś zrobić, a już tym bardziej się odezwać. Już wiedziałam, że tak szybko się z tond nie wydostanę. Weszła mi w tedy tylko jedna myśl, muszę być twarda, a przynajmniej taką udawać. A więc Chanel Nicole Black zapamiętaj sobie. Jutro nie ma już żadnych zasad!

~~~~~~~~
I oto jest i prolog! Jak wam się podoba? Mi się wydaje, że nie jest tak najgorzej. Piszcie komentarz co myślicie! Już niedługo 1 rozdział! ;)

Pamiętaj!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ