Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu, kiedy potrząsnęłam głową i od razu sobie wszystko przypomniałam. Słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a z nich spływać po brudnej i poszarpanej bluzce. Znajdowałam się chyba w jakimś obskurnym pomieszczeniu. Nie można było tego nazwać nawet piwnicą, a tym bardziej pokojem. Pajęczyny, kusz i brud. To znajdowało się w tym pomieszczeniu. Nie mając już siły położyłam się z powrotem na zimnej podłodze i głośno westchnęłam. Nie minęło nawet 5 minut, a usłyszałam trzask drewnianych drzwi. Dobrze nie widziałam kto to był, ponieważ nie było jeszcze na tyle wystarczająco jasno, bym mogła go ujrzeć. Coś mi mówiło, że to był ten sam koleś co mnie śledził, a następnie z chwycił i wrzucił do van z jego znajomymi, a może i przyjaciółmi. Szybkim ruchem zapalił światło, a ja niczym wilkołak skuliłam się na nadmiar światła. Gdy już powoli przyzwyczajałam się do światła, a on tylko warczał, tym swoim irytującym głosem. Nawet nic nie powiedział a mnie już to zirytowało. Teraz muszę tylko udawać ostrą, chamską i zadziorną. Zamrugałam kilka razy oczyma, a następnie spojrzałam na drugą osobę. Był to blondyn z wieloma tatuażami na całym cielę, kolczykami na łuku brwiowym i na ustach. Aż przeszły mi dreszcze po ciele, gdy usłyszałam pierwsze zdanie z jego ust.
-Wstawaj! - Powiedział blondyn, szybkim głosem
- A co jeśli, nie? - Powiedziałam stanowczo patrząc z "pod byka"
- Chyba nie chcesz, żebym Ci pomógł? - Odpowiedział pytaniem na moje pytanie
- Pff! - Prychnęłam w jego stronę
- Zadziorna, lubię takie. - Powiedział pod nosem i podszedł do mojej osoby już miał mnie złapać tymi swoimi wielkimi rękoma, gdy ja się odsunęłam, a on znowu zrobił krok do przodu w moją stronę, a ja powtórzyłam moją poprzednią czynność, a on swoją i tak jeszcze z dwa razy, "zabawa" trwała by nadal gdyby nie to że plecami dotknęłam zimnej ściany.
- Chyba już się zakończyła ta nasza zabawa w kotka i myszkę. - Uśmiechną się zadziornie, a ja się przeraziłam, ale tego nie okazywałam, tylko też się cwańsko uśmiechnęłam do niego. - No chodź tu mała. - zaśmiał się, a mnie nie było do śmiechu.
Wziął mnie w swoje umięśniona i kierował się w stronę drzwi. Kiedy przekraczał próg pokoju złapałam się za framugę i nie zamierzałam puścić, jednakże on szarpną moim ciałem i nie wiem jak to się stało, że puściłam jedną z części drzwi. Adrenalina w moich żyłach z minuty na minutę rosła coraz bardziej. Przemierzaliśmy tak chyba pół tego domu, aż doszliśmy do salonu, znaczy tak mi się wydawało i chyba dobrze mi się wydawało. Pan blond włosy rzucił mnie na czarny skórzany fotel, ponieważ kanapa była zajęta przez trzech innych ludzi. Pierwszy był to brunet i to bardzo przystojny brunet o czekoladowych oczach, a na jego zgrabnym nosie widniał piercing. Następny z kolei był kolejny blondyn, tylko że on miał wy golone po bokach włosy na bardzo krótko. Na samym końcu był brunet w full-cap'ie z kolczykami w uszach. Normalnie kwartet kolczykowy. Czasami zastanawiam się czemu ja mam humor w nie tym momencie co powinnam. Kiedy zeszłam na ziemię z moich myśli. Zobaczyłam, że cała trójka na mnie patrzy. Troch się speszyłam, nie powiem.
- No co? - Zapytałam speszona
- Nic. - Powiedzieli chórem
- Dobra zachowujecie się jak by się nic nie stało! Po co ja tu w ogóle jestem?! Po co wam ja do życia?! Co?! No odpowiadajcie, a nie?! - Byłam już nieźle wkurzona normalnie jak bym popadła w jakąś paranoje, no ale kto normalny porywa normalnego człowieka, który nic a nic nie zrobił?!
- Kobieto! Ty jesteś jakaś nawiedzona! Co ty jesteś jakaś opentana czy co?! - Też się chyba wkurzył jeden z niech.
- Ja niby jestem jakaś opentana?! Bo to niby ja od tak kogoś porwałam! - Byłam nadal wkurzona
- No sorry musieliśmy, nie było wyjścia. - Powiedział blondyn numer dwa
- Jak to nie było innego wyjścia?! I w ogóle jakiego wyjścia?! - Znów zaczęłam krzyczeć
- Po pierwsze dowiesz się z czasem. A po drugie to nie była nasza decyzja, my mamy wykonać tylko naszą brudną robotę. - Powiedział już spokojny
- Taa, jasne! Mam pomysł! Może od razu dołączę do jakiegoś gangu, a dzisiaj wieczorem chodźmy na NIELEGALNY wyścig! - Powiedziałam zirytowanym głosem z sarkazmem.
- Co do pierwszego to już w nim jesteś. A co do drugiego to jest o 23.30, więc możemy się wybrać w całą piątkę! - Uśmiechną się do mnie tym swoim uśmiechem blondyn numer jeden
- Że kurwa co?! - Teraz nie byłam, wkurzona, ja byłam wkurwiona.
- No tak! - Zaśmiał się brunet z kolczykiem w nosie, a mu zawtórował cały zeespół
- I co was tak śmiesz?! - Krzyknęłam
- Twoja mina! - Zawyli śmiejąc się
- Ha ha ha - Zaśmiałam się ironicznie
- No weź! - Krzykną blondyn numer dwa.
Ja już nic nie odpowiedziałam tylko odwróciłam się do nich plecami i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest i pierwszy rozdział tego opowiadania. Jest trochę krótki, ale postaram się to naprawić przy najbliższym rozdziale. Myślę, że rozdział nie jest najgorszy, ale też nie jest najlepszy. Ale to wy oceniacie, więc bardzo proszę o komentarze. :*
Pamiętaj!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeny kocham tego blogaaa! Kocham to opowiadanie! Czekam na nexta i weny życzę! :*
OdpowiedzUsuńPomysł jest ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńAle musisz popracować nad ortografią bo niestety ale jest z nią kiepsko...
Ściskam i życzę weny
You Belong With Me
Dziękuję i postaram się to naprawić :)
OdpowiedzUsuń